sobota, 2 maja 2015

Rozdział 4. Dobry plan.



            Następnego dnia przy śniadaniu tępym wzrokiem wpatrywałam się w Proroka Codziennego, grzebiąc jednocześnie w zimnej jajecznicy. Szukałam wzmianek o Jamesie, Lily, lub kimkolwiek innym z rodziny Potterów, czy Weasley’ów. Nic nie znalazłam. Uspokojona i opanowana mogłam zacząć dzień. Lindsay gadała jakieś bzdurne plotki, ale przyzwyczaiłam się już do tego i z łatwością dzieliłam uwagę. Zastanawiałam się, ile osób ma kaca po wczorajszej imprezie. Ja, co rzadko się zdarza, czułam się znakomicie. Zero bólu głowy!

            Za naszymi plecami pojawił się James:

            - Cześć, dziewczynki – przywitał się, siadając pomiędzy nami – Jak po wczorajszej imprezie? Nogi bolą?
            - Nie, a cie…
            - To bardzo dobrze – przerwał mi – Bo dzisiaj będzie szalona noc – uśmiechnął się łobuzersko.
            - Kolejna impreza? Nie przesadzacie? Zack ma już dwa szlabany, a minął dopiero jeden dzień!
            - Nie histeryzuj! Żadnych imprez. Tylko ja, Zack, ty i Lindsay. Noc w Pokoju Życzeń.
            - Ja odpadam! – krzyknęła Lindsay, zanim mój mózg zdążył przetworzyć to, co powiedział do mnie James – Scorpius nigdy w życiu nie puści mnie na nocne orgie z tobą i Zackiem – zwróciła się do Jamesa.
            - To nie będą żadne orgie! Przynajmniej nie mam niczego takiego w planach - w jego oczach pojawił się źle wróżący błysk – Poza tym, nie będziesz się chyba słuchała jakiegoś dzieciaka!
            - Ten dzieciak to mój chłopak! – syknęła Lindsay.
            - I co razem bawicie się w chowanego nocą? – zaszydził James ze złośliwym uśmiechem –Co ten gówniarz z ciebie najlepszego zrobił? Jesteś nie do poznania Lindsay!
            - Pieprz się – powiedziała i wyszła z Wielkiej Sali.

James pokręcił głową.

            - To nie było miłe – zauważyłam.
            - Fakt, ale było w stu procentach szczere, a teraz wróćmy do tematu. Pójdziesz dzisiaj z nami do Pokoju Życzeń, prawda? – zapytał z nadzieją w oczach.
            - James… nie wiem. Jakoś nie bardzo mi się uśmiecha siedzenie całą noc w dwoma niewyżytymi gryfonami, tym bardziej, że wczoraj przyłapała nas Gray i…
            - Tobie też już zaczyna odwalać – westchnął James – Od kiedy ty się przejmujesz szlabanami? Od kiedy się przejmujesz tym, co pomyślą inni? Od kiedy się boisz, że cię zgwałcimy?! Do cholery, Chloe! Jesteś jak siostra!

Przez chwilę zastanawiałam się nad jego słowami. Czy naprawdę zaczynałam się robić nudziarą? Nie, nie, nie… Tak nie będzie. Siódma klasa to siódma klasa. Nie mam nic do stracenia. Więc będę… właściwie to dokładnie nie wiem, co będę robić, ale za to wiem, że będę mało spać.

            - Dobra, idę z wami – powiedziałam, a James się rozpromienił.
            - Grzeczna dziewczynka – pochwalił mnie – Do zobaczenia na Wróżbiarstwie!

            Lekcje ciągnęły się w nieskończoność. Lindsay nie odezwała się do mnie ani słowem. Nie rozumiałam tego, chociaż w głębi serca czułam, że powinnam była wtedy stanąć w jej obronie. Tak czy siak, nie zrobiłam tego, a Lindsay każdą przerwę spędzała wtulając się w Malfoy’a. Wyszła na tym właściwie lepiej, bo to ja musiałam siedzieć opierając głowę o ścianę i nie odzywać się do nikogo.

            Na szczęście moim oczom ukazał się zbawienny widok Dominique Weasley. Usiadła obok mnie i jak zawsze tryskała energią.
            - Cześć, Chloe! – przywitała się i od razu zauważyła, że nie jestem sobą – Co się stało?

Troska w jej głosie spowodowała, że poczułam, że to ona powinna uchodzić za moją najlepszą przyjaciółkę, a nie Lindsay.

            - Spójrz tylko… - wskazałam głową na przytulającą się do Malfoy’a Lindsay – Rzygać mi się chce.
            - Mnie też, ale próbuję się z tym pogodzić. Nie ma co się zamartwiać.
            - Nie o to chodzi. Nie odzywa się do mnie od śniadania, bo James z niej żartował – wyjaśniłam.
            - Och, akurat do Jamesa przyzwyczaiłam się już bardzo dawno. Nie wiem, o co jej chodzi. On nieustannie z kogoś żartuje.
            - Tak, ale akurat dzisiaj był złośliwy.
            - Nawet jeśli! Czemu TY masz wyrzuty sumienia? – zapytała patrząc na mnie szczerymi oczami. Za to ją uwielbiałam. Za tę szczerość i prawdomówność w spojrzeniu. Aż się nie chce wierzyć, że w jej żyłach płynie namiastka krwi wili.
            - Bo jej nie broniłam.

Dominique popatrzyła na mnie rozbawiona, a po chwili wybuchła donośnym śmiechem.

            - Przecież James miał rację. To żałosne, że się z nim umawia. Wyglądają ze sobą jak rodzeństwo w kazirodczym związku.

„To przez te blond włosy” – pomyślałam, a przez moją twarz przemknął uśmiech.

            - Dobra, ja muszę lecieć – powiedziała Dominique – A ty przestań się tym przejmować!

Ja też wstałam i powlokłam się na Wróżbiarstwo.

            Zawiodłam się. Oczekiwałam jakiejś intrygi na lekcji, ale nic ciekawego się nie wydarzyło. Oprócz patrzenia na przysypiającego Zacka, nie miałam nic do roboty. Lekcja jak każda inna…

            Po wyjściu z klasy rozmawiałam jeszcze chwilę z Jamesem, a później zaczęłam iść w stronę zachodniej wieży. Wszyscy rozeszli się do Pokojów Wspólnych lub biblioteki, żeby odrobić lekcje. Na korytarzu było zupełnie cicho. Zdziwiłam się, gdy zza rogu dobiegły mnie śmiechy. Znajome śmiechy… Zatrzymałam się i ostrożnie wychyliłam głowę. To, co zobaczyłam zszokowało mnie, ale, co gorsze, zasmuciło. Skrajnie zasmuciło. Oto patrzyłam, jak moja najlepsza przyjaciółka śmieje się w najlepsze z Holly Bennett i Erin Scott. Przecież my ich nienawidziłyśmy! 

            - … się zdziwi nasza kochana Chloe. – zaśmiała się Holly z szaleńczym błyskiem w oczach.
            - Ale chyba to jeszcze przemyślę… - powiedziała Lindsay – Muszę mieć pewność, że to się skończy tak, jak bym chciała.
            - Lindsay – zaświergotała Erin – Zawsze stałaś w jej cieniu. Zawsze odwalałaś za nią brudną robotę. Czy to nie na ciebie zganiała większość swoich przewinień? Dziwie się w ogóle, że tak długo z nią wytrzymałaś, bo ja bym nie dała rady. Jaka z niej właściwie przyjaciółka, skoro nie potrafi nawet cię wysłuchać? Ty musiałaś jej pomagać, a ona nigdy nie dawała ci dojść do głosu. Zawsze zachowywała się jak zaborcza suka. Nie zauważyła, że kochasz Jamesa i…
            - Nie kocham Jamesa – przerwała jej Lindsay.
            - Mniejsza o to! Kiedyś kochałaś, prawda?
            - Prawda. Był dla mnie wszystkim, a ona… wiecie, że ja nigdy nie rozmawiałam z nim sam na sam?

Bennett i Scott wydały z siebie świszczący odgłos zdziwienia i szoku, może trochę przerażenia. Nienawidziłam ich, ale musiałam przyznać, że aktoreczki z nich niezłe.

            - Tak, to prawda. Tyle lat byłam zadurzona w Jamesie, ale nie mówiłam jej, bo… ona zawsze trzymała jego stronę. Wydałaby mnie – Lindsay spuściła głowę.
            - O, Kochana! Nie martw się! Pomożemy ci i damy raz na zawsze nauczkę tej podłej zdzirze! – powiedziała pokrzepiająco Holly do Lindsay.
            - Dziękuję… Dziękuję wam! – mówiła Lindsay tuląc się do Holly i Erin – Jesteście prawdziwymi przyjaciółkami! 

Nie mogłam tego dłużej słuchać. Zaczęłam biec w drugą stronę, byle jak najdalej stamtąd. Czułam słony smak łez, które zostawiły mokre ślady na mojej twarzy. Biegłam prawie na oślep, więc nic dziwnego, że wpadłam na… O BOŻE… na Zacka.

            - Chloe! Chloe, co się stało? – pytał. Trzymał mnie za ramiona z szeroko otwartymi oczami tak, jakby nie wierzył w to, co widzi. Słusznie. Nikt nigdy nie widział mnie jak płaczę… Chyba, że ze śmiechu…

            Tym razem bynajmniej nie płakałam ze śmiechu. Tylko po prostu ze zwyczajnej, najzwyczajniejszej w świecie rozpaczy.

            - Chloe, co się dzieje? Czemu płaczesz?

Zack przytulał mnie teraz do siebie i gładził po włosach próbując uspokoić. Bez skutku.

            Po chwili wziął mnie na ręce i zaczął gdzieś biec. Zatrzymał się i położył na wygodnym łóżku. Sam usiadł obok mnie i podał mi chusteczki higieniczne.

            - Dzięki – wyszeptałam, ale on to zignorował.
            - Powiedz mi, co się stało – zażądał.

Przełknęłam ślinę i próbowałam uspokoić bicie serca. Kiedy już przestałam się trząść opowiedziałam Zackowi całą historię. Słuchał mnie uważnie, za każdym słowem coraz bardziej marszcząc brwi. Kiedy skończyłam, wciąż milczał. Po upływie kilku minut zapytałam:

            - Gdzie my w ogóle jesteśmy?
            - W Pokoju Życzeń. To chyba jedyne miejsce w tym zamku, gdzie można spokojnie porozmawiać...
            - Co ja jej zrobiłam?! – krzyknęłam – Przez sześć lat znosiłam jej fochy i kaprysy! Przez sześć lat pomagałam jej we wszystkim, czasem nawet przypłacając to własnym szczęściem, a nawet zdrowiem! Przez sześć lat akceptowałam jej niemoralne i głupie decyzje tylko po to, żeby ta przyjaźń jakoś się trzymała! A dzisiaj się dowiaduję, że to wszystko było jednym wielkim kłamstwem?!

Zack patrzył na mnie ze szczerym współczuciem w oczach. Pogładził mnie po policzku i przysiadł się bliżej. Sztucznym uśmiechem próbował mnie podnieść na duchu, ale wiedziałam, że sam jest zdruzgotany tą sytuacją. Przecież ufaliśmy Lindsay bezgranicznie! Była PRZYJACIÓŁKĄ!

            - Damy radę, Mała. Nie pozwolimy im zrobić ci krzywdy. Nic ci nie będzie dopóki trzymamy się razem. Pamiętaj, że na nas się nie zawiedziesz – powiedział Zack  i pocałował mnie w czoło – Choć, pójdziemy do naszego dormitorium i obmyślimy plan działania. Rezygnujemy z szalonej nocy w Pokoju Życzeń. Dzisiaj spędzimy noc na knuciu takiego planu, że nawet im się nie śni! Wstawaj.

Posłusznie wstałam, bo wiedziałam, że Zack zaczyna się już nakręcać i lepiej go w tym stanie nie denerwować. Wszystko się potoczyło tak, jak zaplanował. Nie było żadnej nocy w Pokoju Życzeń, ale była za to noc pełne knucia planów. Dobrych planów…

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że dziewczyny pogodzą się, zanim z tego spisku wyniknie coś złego. W końcu trudno przekreślić tyle lat przyjaźni w jedną chwilę... Chociaż z drugiej strony jestem ciekawa, co Chloe z chłopakami wymyślą w ramach zemsty na Lindsay...
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie, ale trochę zakręcone. Oni będą szykować zemstę za to, że ich przyjaciółka chce się na nich zemścić. No, ale w każdym razie cieszę się, że znowu wstawiłaś notkę.

    OdpowiedzUsuń